Znajdujemy się w trakcie nagrodowego szaleństwa w świecie kina. Poznaliśmy już laureatów Złotych Globów, Critics Choice, czy Amerykańskiego Stowarzyszenia Krytyków FIlmowych. Jak do tej pory Chloé Zhao zgarnęła większość nagród dla najlepszego reżysera za film “Nomadland”. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie miała sobie równych także przy nagrodach BAFTA, a lada chwila poznamy nominowanych do Oscara, gdzie obecność reżyserki na liście ubiegających się o statuetkę jest właściwie tylko formalnością. Aż ciężko wyobrazić sobie, że w ciągu ostatnich kilku lat obecność kobiet w kategorii reżyserskiej była czymś zaskakującym.
Jak już wspomnieliśmy przy przedstawianiu nominacji do Złotych Globów, ten rok jest przełomowy jeżeli chodzi o liczbę kobiet, które były wśród nominowanych reżyserów. Wśród 5 osób na liście znalazły się aż trzy kobiety, a nagroda finalnie trafiła w ręce wspomnianej wcześniej Chloé Zhao, która stała się pierwszą Azjatką oraz drugą kobietą w historii, która zwyciężyła w kategorii od lat okupowanej przez mężczyzn. Także tegoroczne nominacje do nagrody BAFTA w kategorii najlepszy reżyser przejęła płeć piękna. O nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej powalczą: Shannon Murphy “Babyteeth”, Chloé Zhao "Nomadland", Jasmila Žbanić "Aida", Sarah Gavron "Rocks", a także Thomas Vinterberg “Na Rauszu” i Lee Isac Chung “Minari”. Wygląda na to, że kobiety za kamerą radzą sobie bardzo dobrze, więc fakt, że do tej pory były nieco pomijane w tej kategorii smuci. Czy jest to odpowiedź Hollywood na zeszłoroczny apel Natalie Portman, która przedstawiając nominowanych w kategorii najlepszy reżyser, zwróciła uwagę na to, że są wśród nich sami mężczyźni? Pojawiła się także na czerwonym dywanie w płaszczu, na którym wyszyte zostały nazwiska pominiętych kobiet.
Warto przypomnieć, że to właśnie kobietę uznaje się za twórczynię pierwszego filmu fabularnego. Alice Guy-Blaché była właścicielką studia filmowego i wyreżyserowała krótkometrażowy film “La Fée aux Choux” o dzieciach pochodzących z kapusty. Miało to miejsce prawdopodobnie w 1896 roku, a od tego czasu za kamerą stanęło wiele przedstawicielek płci pięknej. Interesujący jest więc fakt, że najważniejsze nagrody w świecie kina - Oscary, które rozdawane są od 1929 roku, pokusiły się o kobiece nominacje wyłącznie pięć razy, jednak zawsze znajdował się ktoś lepszy. Aż do 2009 roku, kiedy Kathryn Bigelow stworzyła (co zabawne) iście “męski” film - “The Hurt Locker. W pułapce wojny” i pokonała Jamesa Camerona i jego “Avatara”, czy Quentina Tarantino za “Bękarty Wojny”.
W tym roku Chloé Zhao, która nominacje ma już właściwie w kieszeni, powalczy o miano najlepszego reżysera wśród miejmy nadzieję licznego grona innych kobiet. Będzie to miła odmiana i miejmy nadzieję, że trend utrzyma się i zostanie z nami na długo. Nominowanych do Oscara poznamy już 15 marca, a laureatów 29 kwietnia. Czekając na ten miejmy nadzieję, triumf kobiet, przypominamy naszym zdaniem najlepsze filmy, które wyszły spod ich ręki.
“Między słowami” - Sofia Coppola
“American Psycho” - Mary Harron
“Fortepian” - Jane Campion
“Toni Erdmann” - Maren Ade
“Małe kobietki” - Greta Gerwig
“The Hurt Locker: W pułapce wojny” - Kathryn Bigelow
“Monster” - Patty Jenkins
“Nigdy cię tu nie było” Lynne Ramsay
“Portret kobiety w ogniu” - Céline Sciamma
“Obiecująca. Młoda. Kobieta” - Emerald Fennell
Iwona Marczewska/Cinema City