Adaptacja kinowa “Diuny” Davida Lyncha z 1984 roku podzieliła widzów na całym świecie. Jedni byli zachwyceni, inni wręcz przeciwnie. Pamiętajmy jednak, że efekty specjalne w latach 80., a możliwości, które mamy dziś to ogromna przepaść. Tak więc mimo to, że sam Lynch filmu się wstydzi i uważa go za nieudany, w jego ekranizacji można znaleźć kilka ciekawych elementów. Jak będzie z “Diuną” w wersji Denisa Villeneuve’a, reżysera takich filmów jak: “Blade Runner 2049”, “Nowy początek”, “Pogorzelisko”, “Labirynt”, czy “Sicario”? Wiemy jedno, zapowiada się fantastyczne widowisko, na którym dobrze bawić się będą nie tylko fani prozy Franka Herberta. Premiera już 22 października.
Niektórzy twórcy filmowi potrafią zjednać sobie fantastyczną ekipę, z którą wiadomo, że film musi się udać. To szczęście ma właśnie Denis Villeneuve, który poza zebraniem hollywoodzkiej obsady przy “Diunie”, po raz kolejny mógł współpracować z Hansem Zimmerem, którego muzyka w tym tytule przyprawia o dreszcze. Na ekranie zobaczymy spore grono kapitalnych aktorów i aktorek: Timothée Chalamet, Rebecca Ferguson, Oscar Isaac, Jason Momoa, Stellan Skarsgård, Josh Brolin, Javier Bardem, Zendaya, Charlotte Rampling, Dave Bautista, czy Stephen McKinley Henderson. Robi wrażenie?
O czym tak właściwie opowiada sam film? “Diuna” to ekranizacja bestsellerowej powieści Franka Herberta o tym samym tytule. Przedstawia ona bardzo odległą przyszłość. Pustynna planeta Arrakis, zwana także Diuną, jest jedynym miejscem we wszechświecie skąd wydobywa się melanż - cenną substancję, która nie tylko przedłuża życie, ale również pozwala na podróże międzygwiezdne i zaglądanie w przyszłość. Z rozkazu imperatora Shaddama IV Diuna zostaje oddana w lenno szlachetnemu rodowi Atrydów. Na Arrakis przybywa książę Leto Atryda, lady Jessika oraz ich syn, Paul. Nikczemny ród Harkonnenów nie zamierza jednak oddać tak łatwo planety swoim wrogom. Bo kto włada Diuną, ten włada całym wszechświatem. Dzieło Villeneuve’a traktuje wyłącznie o pierwszej części książki, co daje spore nadzieje na kontynuację filmowego widowiska.
Taki tytuł jak “Diuna” wymaga czegoś więcej niż seans na zwykłej sali kinowej. Warto skorzystać więc z możliwości formatów, jakie znajdziecie wyłącznie w Cinema City! IMAX to doświadczenie kinowe przekraczające granice ludzkiej wyobraźni. Widz może nie tylko zobaczyć więcej, dzięki większemu ekranowi niż standardowy, ale i usłyszeć więcej za sprawą otaczających go głośników i amfiteatralnego ułożenia sali. “Diunę” trzeba zobaczyć najlepiej właśnie w tym formacie, do czego w wywiadach zachęca sam reżyser. Film “wymyślono, zaprojektowano z myślą o IMAX.Oglądanie tego tytułu na wielkim ekranie to niemal fizyczne przeżycie. Stworzyliśmy film tak, by widz mógł jak najbardziej się w nim zatracić, a dla mnie duży ekran jest częścią filmowego języka.”
Dla tych kinomanów, którzy chcieliby wejść jeszcze bardziej w akcję filmu, powstał format 4DX. Dzięki ruchomym fotelom i zaawansowanym rozwiązaniom środowiskowym oferuje absolutne, pełne efektów specjalnych kinowe przeżycie, w którym widz staje się częścią filmu. Podczas seansu poczujesz lot statkiem kosmicznym, zapach bezcennej przyprawy, pustynny wiatr we włosach, czy wodę oraz światło. Oglądając film w sali 4DX, jesteś w stanie przenieść się na Arrakis i towarzyszyć Paulowi Atrydowi w jego działaniach. Brzmi nieźle? Może więc warto spróbować?
Bilety są już w sprzedaży, a film na wielkie ekrany wchodzi 22 października. Jeśli jeszcze nie udało Ci się zająć najlepszych miejsc, wiesz co robić. Wybierz najlepszą godzinę seansu oraz ulubiony fotel i do zobaczenia w kinie! https://www.cinema-city.pl/filmy/diuna/
IM/Cinema City